Trudno mi w to uwierzyć, ale to już 27 tydzień przygotowań do Maratonu. Nie mam pojęcia kiedy ten czas minął. Swój pierwszy trening w ramach planu treningowego stworzonego na Endomondo odbyłem 21 Marca, wtedy jeszcze w trakcie firmowego pobytu w Turynie (szczegółowy opis tutaj). Moje tempo oscylowało w okolicy 6:15/ 6:30 min/km, a dystans wynosił 10 km. Byłem podekscytowany i pozytywnie naładowany energią. Od tej pory biegowo zmieniło się prawie wszystko, pozostało mi pozytywne naładowanie energią oraz zadowolenie po każdym treningu. W marcu start w Maratonie we wrześniu był tak odległą perspektywą jak podróż na Marsa, nie wiedziałem czy na pewno wytrwam ponad 6 miesięcy, czy nie złapię jakiejś kontuzji, a może okaże się, że plany treningowe Endomondo się do niczego nie nadają. Dzisiaj już wiem, że wytrwałem w planie treningowym, a czy uda się ukończyć Maraton, najlepiej poniżej 4 godzin? O tym przekonam się już za tydzień.
Plan na Tydzień 27 był bardzo spokojny i wprowadzający mnie już w fazę relaksu i regeneracji przed startem.
W poniedziałek spokojny bieg na 11 km w moim komfortowym tempie na 5:32 min/km. Nic szczególnego, poza standardowo dobrze rozpoczętym tygodniem w poniedziałek rano 🙂
W środę plan przewidywał kolejny Test Cooper’a. Tutaj postanowiłem dokonać ostatniej drobnej modyfikacji planu. Nie widzę sensu robić testu Cooper’a na tydzień przed startem, kiedy Endomondo twierdzi, że dzięki temu testowi dopasuje plan treningwowy do mojej obecnej kondycji. Teraz już za późno na jakiekolwiek zmiany i dopasowywanie planu treningowego:) . Test Cooper’a jest standardowo planowany przez system co 6 tygodni i u mnie wypadł akurat w Tygodniu 27, więc postanowiłem go zignorować i wybrać się na spokojny 8 kilometrowy bieg. Było to tym bardziej przyjemne, że akurat miałem szczęście być służbowo w Londynie.
Stereotypowo było dosyć chłodno (około 10 stopni) i padał lekki deszczyk (może nawet mżawka). To nie zmienia faktu, że bardzo lubię biegać w stolicy Zjednoczonego Królestwa. Miasto jest pełne biegaczy o każdej porze dnia, szczególnie rano, kiedy wielu z nich biegnąc podróżuje do pracy. Tego dnia akurat parę minut po 6 pomiędzy St. James Park, a Hyde Park’iem było dosyć pusto i naprawdę przyjemnie.
Tak dobrze naładowany i rozbudzony byłem gotowy na kolejny biurowy dzień!
Kolejny trening w tym tygodniu wypadł w piątek – 11 km w spokojnym tempie. Po raz kolejny wybrałem się na Wały wzdłuż Wisły. Momentami kiedy słońce wychodziło zza chmur można było poczuć się jak w środku lata 🙂
Piątkowo bieg był nie tylko przyjemnym akcentem na początek weekendu, ale jednocześnie ostatnim moim biegiem w tym tygodniu. To pierwszy raz od ponad 6 miesięcy kiedy nie musiałem się zrywać w niedzielę przed 7 rano, żeby biegać. Tak jak już wspomniałem, to jest tydzień regeneracji i zbierania sił. W kolejnym tygodniu dieta wysoko-węglowodanowa (“ładowanie węgli”), a w niedzielę o 9 rano chwila prawdy, właściwie to nie chwila, ale mam nadzieję trochę mniej niż 4 godziny prawdy :). Trzymajcie kciuki!
Wiem, że ostatnie 6 miesięcy przepracowałem solidnie i nic bym nie zmienił, teraz już tylko mam nadzieję, że się uda.
Jeszcze jedno – przypominam, że nadal możecie wspomóc moją akcję #biegamdobrze, klikając tutaj dowiecie się jak to zrobić!
Podsumowanie tygodnia:
Tydzień 27 – dystans 34.41 km ; czas treningu: 2g:59m:24 s