Tydzień 5 zakończony – pozostało jeszcze tylko 23!
Piątkowy bieg był spokojnym przygotowaniem i dobrą rozgrzewką przed długim biegiem w niedzielę. W piątek rano pogoda niestety nie dopisywała, wiedziałem, że mam wolne popołudnie i wieczór, więc postanowiłem przełożyć trening na wieczór. Oczywiście moje ryzyko, równie dobrze wieczorem pogoda mogła być jeszcze gorsza. Tym razem jednak się udało i wieczorem było dużo lepiej… Ale szczerze mówiąc po całym dniu w pracy jakoś ciężko mi się biegało. Dobrze, że to było tylko 4,7 km.
Weekendowy dług bieg był za to dobrym wyzwaniem. Tym razem było to już 13km zaplanowane na prawie 1g:30min. Postanowiłem, że pobiegnę w sobotę rano zamiast w niedzielę i będę miał więcej czasu na regeneracje przez weekend.
Podczas sobotniego biegu postanowiłem przetestować żele energetyczne dla biegaczy. Jeszcze nigdy wcześniej tego nie próbowałem, ponieważ biegając na 10km nie ma potrzeby ani jedzenia ani picia w trakcie treningu. W zupełności wystarczy uzupełnić płyny po bieganiu. 13km oczywiście też można jak najbardziej przebiec bez żadnych dodatków, ale Maraton, a właściwie biegi powyżej 1,5 godziny to już co innego. Czytałem wiele tekstów o tym, że warto żele energetyczne testować wcześniej i nigdy nie próbować nowych w trakcie zawodów. Nigdy nie wiadomo jak nasz żołądek zareaguje:) Ja akurat tym razem miałem żel Isostara o smaku ananasowo – jakimś:). Konsystencja jest taka, jakiej można się spodziewać po żelu, dosyć gęsty, ale do wypicie bez problemu. Całość popiłem około 200ml wody. Tym razem zjadłem (wypiłem) żel po 10km czyli po około godzinie biegu zgodnie z większością zaleceń jakie czytałem. Wydaje mi się, że była to dobra decyzja bo już od 9km czułem lekki głód. Z drugiej strony mógł być to efekt biegania bez śniadania, tylko na bananie. Tak czy inaczej, żel był bardzo smaczny i łatwy do użycia. Będę testował jeszcze inne, ale jak na razie Isostar bardzo mi odpowiada.
Ostatnie 3 km były trudne, ale do zrobienia. Zmęczenie czułem przede wszystkim w nogach, na szczęście piękne widoki pomagały się zmotywować 🙂
Resztę soboty chodziło mi się dosyć ciężko i czułem zmęczenie mięśni, ale też dużą satysfakcję z ukończenia wszystkich treningów zaplanowanych na ten tydzień. Zobaczymy jakie modyfikacje do planu czekają mnie w przyszłym tygodniu, ale tego dowiem się dopiero w poniedziałek rano:)
Tymczasem podsumowanie tygodnia:
Tydzień 5 – dystans 30.57 km; czas treningu: 3g:11m:8 s