Od momentu pojawienia się informacji o tym, że w roku 2018 większość zawodów w Polsce będzie wymagało posiadania licencji w sieci zawrzało. Triathloniści podzielili się na dwa obozy – Obóz 1 – w sumie dlaczego nie, oraz Obóz 2 – nie dam “Leśnym Dziadkom” z Polskiego Związku Triathlonu moich ciężko zarobionych pięniędzy, które i tak sprzeniewierzą. Postanowiłem sprawdzić temat na własnym przykładzie.
Po pierwsze – system licencyjny obowiązuje w wielu krajach i tak np. w Hiszpanii czy Niemczech nikogo nie dziwi konieczność posiadania licencji uprawniającej do startu. Mnie zdziwiło kiedy na starcie w 70.3 w Barcelonie w zeszłym roku musiałem zapłacić za jednodniową licencje, przecież u nas płaci się tylko wpisowe. Tam było to zupełnie normalne.
Po drugie zakładając, że Polski Związek Triathlonu faktycznie przekaże środki pozyskane ze sprzedaży licencji na rozwój trithlonu wśród dzieci i młodzieży, jest to cel, który ja zdecydowanie chcę wspierać. Bądźmy szczerzy – koszt licencji rocznej czyli 100 PLN ma się nijak do kwot, które wydajmy na sprzęt do uprawiania tego sportu. Nawet jeżeli mamy sprzęt w opcji ekonomicznej, to nadal nie jest duża kwota w skali roku (trochę ponad 8 PLN miesięcznie – 1-2 żele energetyczne). Nie mówiąc już o koszcie licencji jednodniowej – 20 PLN.
Po trzecie- załóżmy, że nie chodzi o pieniądze, ale o samą zasadę, że ja jako sportowiec amator coś muszę zrobić (zapłacić), bo tak mi każe związek. Tutaj z mojej perspektywy korzyść z wprowadzenie licencji jest jedna – obowiązkowe badania lekarskie przy licencji rocznej. Każdy z nas wie, że badania warto robić, ale tylko bardzo niewielka część z nas, je faktycznie robi. Dzięki temu, że badania są obowiązkowe wiele osób nareszcie porządnie się zbada. Co więcej, być może przez to, uda się komuś uniknąć poważnych problemów zdrowotnych dzięki badaniom zrobionym odpowiednio wcześniej (nikomu tego nie życzę). Na swoim przykładzie wiem, że morfologia krwi zrobiona w porę może naprawdę mieć duże znaczenie.
Idąc dalej pozostaje pytanie czy licencja jednodniową, czy lepiej roczna. Poza kluczowym argumentem o badaniach przemawiającym na korzyść licencji rocznej, jest jeszcze aspekt ekonomiczny. Licencja dzienna to 20 PLN, a roczna 100 PLN. Przy pięciu startach krajowych koszt licencji rocznej równoważy się z kosztem licenji jednodniowych. Co więcej jeżeli ktoś planuje starty zagraniczne, ja na przykład mam taki plan w tym roku, to w Europie na zawodach z serii Ironman, koszt licencji dziennej to około 20 EUR. Tutaj chyba nie muszę kontynuować wyliczeń 🙂 .
Moja droga do licencji była dosyć krótka. Najpierw umówiłem się do lekarza sportowego w Medicover (szczęśliwie w ramach abonamentu). Po krótkim wywiadzie, gdzie potwierdziłem lekarzowi, że jestem zdrowy i dobrze się czuje, już myślałem, że orzeczenie mam w kieszeni, a tutaj niespodzianka – dostałem zestaw badań do wykonania – pełna morfologia plus glukoza i cholesterol, EKG wysiłkowe i echo serca.
Udało mi się sprawnie umówić wszystkie badania w ciągu jednego tygodnia plus kontrolna wizyta u lekarza sportowego trzy tygodnie później. Same badania to nic nadzwyczajnego, może poza próbą wysiłkową, która trochę przypominała badania wydolnościowe, tylko bez maski. Biegniemy na bieżni z czujnikami rytmu serca przyklejonymi do klatki piersiowej na całkiem sporym obciążeniu, bieżnia co parę minut przyspiesza i badanie trwa do odmowy – zawodnika oczywiście 🙂 .
Po skompletowaniu wszystkich badań i 10 minutowej drugiej konsultacji u lekarza sportowego otrzymałem zaświadczenie o braku przeciwwskazań do uprawiania triathlonu. Kolejnego dnia przez aplikacji PZTri aplikowałem o wydanie licencji. Wgranie zdjęcia i skanu badań zajęło mi jakieś 30 sekund i od razu w aplikacji pojawiła sie moja licencja ważna na rok :). Cały proces kosztował mnie 100 PLN i jakieś 45 minut czasu rozłożone na 3 tygodnie 🙂
Z mojej perspektywy proces jest bardzo prosty, przyjazny dla zawodnika, a korzyści z badań zrobionych w porę są nie do przecenienia. Do tego wszystkiego razem z licencją roczną otrzymujemy ubezpieczenie, w które się nie zagłębiałem, jak pewnie większość osób kupujących ubezpieczenia, plus zniżki i w przyszłości ranking zawodników Age Group. Podsumowując nie ma co marudzić tylko iść się zbadać i wyrobić licencję!
5 comments on “Licencja PZTri – dlaczego się zdecydowałem”