Opaska Fitbit Charge towarzyszyła mi na codzień przez ostatnie kilka tygodni i przez ten czas udało mi się ją solidnie przetestować. Dodatkowo miałem okazję porównać ją bezpośrednio z Garminem Vivofit pierwszej generacji, a więc sprzętem, który jest na rynku zdecydowanie dłużej od nowego Fitbita, dzięki temu możemy zobaczyć co się zmieniło w ostatnim czasie w kategorii tzw. “wearables”. W poniższym teście podzielę się z Wami moją subiektywną opinią i moimi wrażeniami z użytkowania nowego Fitbita. No to zaczynamy Fitbit Charge Test!
Wygląd/ Design
Rozumiem, że o gustach się nie dyskutuje i ładne jest to co nam się podoba, a nie koniecznie to co jest ładne (albo jakoś tak), ale według mnie Fitbit Charge jest ładną opaską. Może nie aż tak elegancką i lifestylową jak Jawbone, ale na pewno jest dużo ładniejsza niż Garmin Vivofit czy Nike Fuelband. Moim zdaniem może się podobać nie tylko fanom sportowych gadżetów.
Opaska występuje w czterech kolorach, jak widać na zdjęciu na początku artykułu oraz 3 rozmiarach – S, L, oraz XL. Rozmiar można dobrać używając instrukcji ze strony producenta – tutaj.
Jest wykonana bardzo solidnie z przyjemnego materiału, który u mnie nie powodował żadnego dyskomfortu. Zapięcie w przypadku opcji testowanej przeze mnie czyli bez pulsometru to dwie wypustki, które działają bez zarzutu.
Charge posiada mały wyświetlacz (podobnie jak Garmin), który aktywujemy poprzez lekkie dotknięcie paska lub przyciśnięcie przycisku z boku ekranu. Dzięki temu, że ekran nie świeci cały czas bateria starcza na dłużej (ale o baterii później).
Użytkowanie/ Funkcje
Fitbit Charge, tak jak pozostałe produkty tego typu oferuje mierzenie kilku parametrów dotyczących naszej aktywności fizycznej oraz długości i jakości naszego snu. Mierzy ilość kroków w ciągu dnia, odległość jaką przebyliśmy (w km), ilość spalonych kalorii oraz ilość pokonanych schodów. Miałem okazję porównać Fitbit’a do Garmina bezpośrednio używając dwóch opasek na raz (jedna na prawej ręce, druga na lewej – wyglądało to co najmniej dziwnie), z moich obserwacji Fitbit pokazywał dziennie około 600 kroków więcej niż Garmin, przy mojej średniej około 15,000 kroków dziennie. To nie jest duża różnica i tak naprawdę nie wiem, która opaska pokazuje poprawną liczbę – czy Fitbit zawyża, czy może Garmin zaniża liczbę kroków. Zauważyłem też, że nie zawsze opaska zalicza nam pokonane schody – tutaj można dyskutować, czy liczą się schody wysokie, czy niskie, ale dla mnie stopień to stopień i jeśli producent poodejmuje się mierzenia takiego parametru to powinno być dokładnie, a nie jest.
Bateria czyli element, którego obawiałem się najbardziej. Producent podaje, że Fitbit Charge może pracować bez ładowania od 7-10 dni. Postanowiłem to sprawdzić bardzo dokładnie i nie ładować opaski aż się sama nie wyłączy. Wytrzymała równe 10 dni – od soboty wieczorem, aż do kolejnej środy rano. To jest bardzo dobry wynik, zważywszy, że używałem jej z normalną intensywnością, z codziennym alarmem wibracyjnym, synchronizacją z telefonem itd. Dodatkowo bateria ładuje się trochę ponad godzinę, przez standardowy port USB. Warto zaznaczyć, że poziom naładowania baterii można sprawdzić tylko z poziomu aplikacji w telefonie, na wyświetlaczu poziom baterii pojawi się dopiero po około 9 dniach, kiedy będzie już najwyższy czas podłączyć ja do ładowania.
Krokomierz
Tutaj jest standardowo, czyli opaska zlicza nam kroki w trakcie dnia i zestawia je z celem założonym na ten dzień. Cele ustawia się manualnie z poziomu aplikacji. Ilość kroków można zobaczyć zarówno na wyświetlaczu opaski, jak i oczywiście w aplikacji, która oferuje nam szereg dodatkowych statystyk i zestawień.
Śledzenie aktywności fizycznej (ćwiczeń)
Kolejna opcja to asystent ćwiczenia – jest to funkcja aktywowana po sparowaniu opaski z telefonem. Możemy ją uruchomić z poziomu aplikacji w telefonie i od tej pory w trakcie biegu w słuchawkach, wirtualny pomocnik podaje nam średnie tempo biegu co kilometr. Niby dobra opcja, ale… asystent jest w języku polsko-angielskim, tzn. komunikat jest pomieszany – połowa po angielsku, a połowa po polsku. Na pierwszym kilometrze to było całkiem zabawne, ale potem stało się irytujące. Nie mam problemu z angielskim, ale mam z łączeniem angielskiego z polskim w tym samym komunikacie. Poza tym, dla mnie taka funkcja jest zbędna, ponieważ używam zegarka biegowego, ale dla nie lubiących Endomondo może to być jakaś alternatywa (tylko nie podłączajcie słuchawek).
Po zakończeniu biegu w aplikacji Fitbit’a mamy wgląd w statystyki dotyczące biegu – takie jak mapka, tempo na kilometr, czas trwania itp. Całkiem dobry zestaw danych.
Tryb Snu
Warto wspomnieć o bardzo dobrej funkcji mierzenia snu. We wszystkich innych opaskach z którymi do tej pory miałem styczność, tryb snu uruchamiało się poprzez naciśniecie przycisku, przytrzymanie przycisku lub podobne ruchy. Fitbit Charge jest pod tym względem rewelacyjny – nie trzeba nic naciskać, sam automatycznie rozpoznaje kiedy zasypiamy i przechodzi w tryb snu. Działa to rewelacyjnie, porównywałem zapis z Garmina, którego aktywowałem ręcznie, do Fitbit’a i czas zaśnięcia był niemal identyczny.
Do tego warto dodać jeszcze świetną funkcję wibracyjnego alarmu, który można ustawić z poziomu telefonu, a opaska delikatnie nas obudzi. W moim przypadku tryb snu i budzik to najlepsza dodatkowa funkcjonalność tej opaski.
Poza tym z poziomu aplikacji otrzymujemy zestaw statystyk odnośnie naszego snu, pokazany w stosunku do założonego celu (cel to pozioma linia powyżej pokazująca 8 godzin) i mamy całkiem dobrą funkcjonalność.
Wodoszczelność
Tutaj jest ciekawie – producent podaje wodoszczelność do 1 ATM, ale jednocześnie zaznacza, że opaska jest odporna na pot, deszcz i krople wody, jednocześnie jasno rekomendując ściąganie opaski pod prysznicem. Nie do końca rozumiem taką wodoszczelność 🙂 . Dla mnie osobiście było to bardzo uciążliwe, ciągłe ściąganie opaski pod prysznicem i kilka razy o tym zapomniałem. Opasce nic się nie stało, nie mniej jednak nie polecam ryzykować, bo w razie problemów producent może zawsze powiedzieć – przecież rekomendowaliśmy ściągać Fitbita pod prysznic. Całe szczęście, że zapięcie jest bardzo wygodne i samo ściąganie i zakładanie jest bezproblemowe, jednak trzeba o tym pamiętać.
Funkcje dodatkowe
Po włączeniu bluetootha w telefonie nasz Fitbit zyskuje jeszcze jedną ciekawą funkcję. Kiedy ktoś do nas dzwoni opaska delikatnie wibruje i na wyświetlaczu identyfikuje nam się dzwoniący z książki telefonicznej. Wygląda to całkiem fajnie i jeśli nie mamy akurat telefonu pod ręką może być przydatne, aby sprawdzić czy warto po niego sięgać do torby lub kieszeni. Ja osobiście nie potrzebuje takiej funkcji, ale dla niektórych może to być całkiem przydatne.
W aplikacji Fitbit w telefonie, mamy jeszcze kilka ciekawych funkcji. Możemy określić sobie swoją docelową wagę oraz czas w jakim chcemy ją osiągnąć i na tej podstawie aplikacja będzie nas informować ile kalorii możemy spożywać danego dnia. Tutaj niestety trzeba mieć trochę samodyscypliny i skrupulatnie zapisywać co danego dnia zjedliśmy. Jest to dosyć wygodne, ponieważ w aplikacji są już zdefiniowane typowe produkty spożywcze i ich kaloryczność. Możemy np. wybrać sobie śniadanie – płatki owsiane z jogurtem i owocami, a aplikacja będzie wiedziała ile to kalorii i odliczy nam to z planowanego spożycia kalorii na dany dzień. Oczywiście jeśli rano pójdziemy pobiegać Fitbit policzy ile kalorii spaliliśmy i odpowiednio dostosuje pozostałą ilość danego dnia.
Inna ciekawa funkcja to liczenie nawodnienia – w aplikacji mamy możliwość zapisywania każdej szklanki/butelki wody, którą danego dnia spożywamy, a na podstawie naszej wagi Fitbit podpowie nam kiedy spożyliśmy docelową ilość wody na dany dzień.
Takich dodatkowych funkcji jest jeszcze kilka i warto je sobie przetestować i wybrać, co nam akurat jest przydatne, a bez czego możemy żyć. Pewnie większości z nas wystarczy krokomierz, ale dobrze wiedzieć, że w razie potrzeby mamy wiele różnych dodatkowych opcji (można nawet powiedzieć uproszczonego, wirtualnego dietetyka pod ręką).
Tutaj jeszcze ostrzegam – aplikacja Fitbit jest dostępna obecnie (sierpień 2015) jedynie w języku angielskim. Być może to się wkrótce zmieni, ale na dzień dzisiejszy jest jak jest. Można to oczywiście potraktować jako zaletę i dodatkowo oswajać się z angielskim poprzez aplikację Fitbita.
Podsumowanie:
Plusy:
- Rewelacyjna funkcja śledzenia snu bez konieczności ręcznego przełączania trybu opaski
- Dobry alarm wibracyjny
- Rozbudowana funkcjonalność aplikacji, wiele dodatkowych funkcji
- Dobra bateria – do 10 dni i szybkie ładowanie
Minusy:
- “Wodoszczelność” – ale zalecane ściąganie pod prysznicem 🙂
- Aplikacja jedynie w języku angielskim
Opaskę można kupić w Polsce Tutaj .
Ewentualnie warto sprawdzić cenę na Amazonie UK – tutaj – zależnie od kursu funta może być korzystniej.
Dodatkowo warto pamiętać, że równolegle Fitbit wypuścił na rynek opaskę Fitbit Charge HR, która ma wbudowany czujnik tętna z nadgarstka. Nie miałem przyjemności testować i nie wiem jak działa, ale koncepcja czujnika tętna bez specjalnego pasa na piersi jest całkiem ciekawa 🙂 Można zobaczyć ja tutaj.
5 comments on “Fitbit Charge Test”